środa, 4 lutego 2015

Na bocznicy

Stałam troszkę na bocznicy. Na szczęście nie zardzewiałam doszczętnie. Całkiem niedaleko była stacja zwana "Meandrami księgowości", gdzie wpadałam dość często.
Tam też nabawiłam się choroby zwanej frustracją. Bo serce rwało do przodu, a tyłek siedział przy biurku wprowadzając kolejne faktury i rachunki... i tak dzień w dzień... tydzień w tydzień... miesiąc w miesiąc... i nie wiadomo kiedy minęły dwa lata. I pomimo mojego ulubionego rytmu "to tak to to tak to to tak" było mi tam źle. Chyba po prostu pojeździłam w kółko... Dowiedziałam się o sobie tyle, że zupełnie nie nadaję się do pracy biurowej. Wolę kontakt z ludźmi niż z papierami.
Mądrzejsza o to doświadczenie pojechałam dalej. 400km dalej;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz